czwartek, 10 listopada 2016

Pieczarkowa na pierwszy ogień

Witajcie!

  Na wstępie chciałam się przywitać. Jak już pewnie wiecie mam na imię Magdalena i pochodzę z Dużego Miasta. Na co dzień jestem matką i zdesperowaną gospodynią domową. W międzyczasie pracuję zawodowo i mam artystyczne hobby. Piję kawę namiętnie, ciastem czekoladowym albo karmelowym mnie przekupicie a prawdziwą szarlotką na ciepło zdobędziecie. Pomiędzy smażeniem mielonych, schabowych, gotowaniem rosołu i pomidorówki lubię ugotować coś fajnego i niebanalnego. Dodam, że jestem samoukiem wychowanym na Pascalu, Jamie Olivierze i Gordonie Ramsayu. Namiętnie oglądam programy kulinarne i kombinuję- z różnym skutkiem. Jak już się najem, nie wzgardzę deserem, dobrą książką lub dostępem do całego mnóstwa preparatów do malowania postarzania i tym podobnych. Ale to na tym drugim blogu.
Te ostatnie rarytasy najczęściej aplikuję późnym wieczorem lub wcześnie rano- gdy Szkodnik już zaśnie lub zdarzy się, że akurat nie jest chory i do placówki dydaktyczno- wychowawczej wybędzie. Szkodnik to mój synek, który z racji wieku wyrządza więcej szkód niż bym sobie tego życzyła. Jednak nie miejcie wątpliwości, że kocham go nad życie i nie wyobrażam sobie już bez niego życia.

Jeśli o czymś zapomniałam to na pewno nadrobię, bo nie na darmo napisałam, że ze mnie gaduła.




Na pierwszy ogień pójdzie zupka, którą sobie ostatnio zmajstrowałam z okazji wolnego przedpołudnia i weny kombinatora. Prawdą jest, że pieczarki i estragon baaardzo się lubią. Przynajmniej w mojej zupie. Zatem przepis.

Jakieś 250g brązowych pieczarek podsmażyłam wraz z niewielką cebulą na sporej łyżce masła.  Wcześniej pokroiłam je w plasterki i kostkę. Posoliłam delikatnie gdyż chciałam by puściły sok. W międzyczasie* pokroiłam filet z piersi indyka w kostkę, oprószyłam solą i sporo posypałam świeżo zmielonym pieprzem. Podsmażyłam mięso na patelni teflonowej w łyżce masła a gdy lekko się zrumieniło posypałam mąką. Pieczarki gotowe zalałam wrzącą wodą, doprawiłam do smaku estragonem, pieprzem i wrzuciłam mięso. Posiekałam natkę pietruszki i pod koniec wsypałam do zupy. Wszystko pogotowałam jakieś 20 minut i zabieliłam łyżką kwaśnej śmietany.
W oddzielnym garnku ugotowałam makaron wstążki i jedzenie na chłodny dzień gotowe. Proste prawda?

Jeśli wypróbujecie mój przepis, koniecznie dajcie znać czy Wam smakowało.









*międzyczas to coś takiego, co ogarniają w tej czasoprzestrzeni kobiety, np. podczas gotowania obiadu wstawiają pranie, sprzątają mieszkanie i jednocześnie plotkując przez telefon z przyjaciółką i wrzucając na fejsa zdjęcie świeżo zrobionego makijażu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz