Witajcie drodzy czytelnicy.
Ostatnie dni były dla mnie szczególnie pracowite. Kilka dni temu mój Pierworodny Szkodnik skończył trzy latka. Trzy lata! Szmat czasu, który przeleciał w tempie błyskawicznym i jeśli to będzie miara czasu jaka teraz zawładnęła moim życiem, to ani się obejrzę a już studniówka będzie tematem numer jeden.
Cieszę się jednak bardzo, gdyż z biegiem lat jego urodziny dostarczają mi coraz więcej emocji. A to dlatego, że świadomie już może podpowiedzieć tematykę swojej zabawy- w tym roku dominowali strażacy- dmuchanie świeczek w kasku strażaka to nie mała gratka dla takiego szkraba tym bardziej, że mama wniosła tort z "ijo ijo ijo" na ustach. Oczywiście gaszenie (wielokrotne) świeczek, to równie ciekawe przeżycie.
Ciekawi Was zapewne jaki tort w tym roku zafundowałam mojemu dziecięciu. Jeśli tak to spieszę donieść iż skorzystałam z wypróbowanego tortu pszczelarza, który ma niesamowity smak, jest ogromy i przede wszystkim domowej roboty. Pracy przy nim nie ma zbyt wiele ale jest niezwykle efektowny. Pierwszego roku zrobiłam dokładnie taki jak w przepisie. W tym natomiast zostawiłam go wersji białej, a na wierzchu stworzyłam coś na kształt odznaki "Psiego Patrolu". Zdjęć jeszcze nie mam. Nabierają mocy urzędowej. ;)
Ponieważ biszkopt wyszedł ogromny i zostało mi sporo ciasta postanowiłam wykorzystać go w wersji podwieczorkowej. Przełożyłam blaty ciepłym czekoladowym budyniem i obsypałam posiekanymi kawałkami 45% czekolady. Jedna z warstw to masło orzechowe. Wszystko oblane lukrowo-kakaową polewą z przepisu mojej babci. I podwieczorek w wersji deluxe gotowy.
Pozdrawiam Was smakowicie
Nolanna na językach